"The emptiness
It kills like a kiss
The violent abyss."
- The Void.
Perspektywa Andyego.
Był złym człowiekiem, nienawidził siebie.
Pogubił się, jego życie było pasmem porażek, to co mu się udało to zespół i fani.
Sypianie z nieznanymi mu kobietami, nie sprawiało już oczekiwanej frajdy, było mechaniczne. Alkohol przestał być ukojeniem, dla zniszczonej duszy czarnowłosego.
Sypianie z nieznanymi mu kobietami, nie sprawiało już oczekiwanej frajdy, było mechaniczne. Alkohol przestał być ukojeniem, dla zniszczonej duszy czarnowłosego.
Na domiar złego, nie wiedział co się z nim dzieje, czuł się dziwnie w obecności niebieskowłosej. Odkąd tylko znalazł ją w parku, wiedział ze musi się nią zaopiekować, czuł to. Dzięki niej poczuł się choć trochę lepiej.
Sam fakt, że zainteresował się kimś, postanowił pomoc, był tak samo niewiarygodny, jak choćby jeszcze w 1900 roku pierwszy człowiek na księżycu, a 69 lat później, Neil Armstrong stąpał po nim. Skoro Armstrong zrobił coś takiego, to może i on był jeszcze zdolny do jakiś uczuć, względem drugiej osoby?
Sam fakt, że zainteresował się kimś, postanowił pomoc, był tak samo niewiarygodny, jak choćby jeszcze w 1900 roku pierwszy człowiek na księżycu, a 69 lat później, Neil Armstrong stąpał po nim. Skoro Armstrong zrobił coś takiego, to może i on był jeszcze zdolny do jakiś uczuć, względem drugiej osoby?
Jednakże odgonił szybko ta myśl, przypominając sobie jak stała w czułych objęciach z Ashem. Co prawda mężczyzna był jego przyjacielem i mówił mu niedawno, że ma kogoś, ale to w końcu Ashley Purdy.
Poczuł złość, pomieszana z zazdrością, sam nie wiedział dlaczego, ale nie interesowało go to wtedy. Patrząc na nich, chciał ją wyrwać z ramion basisty.
Jego drugie oblicze wzięło nad nim gorę i zaczął robić to czego się obawiał, odkąd tylko poznał bliżej dziewczynę.
Widząc tego ranka ją w objęciach swojego przyjaciela, nawet jeżeli miało to nic nie znaczyć, był przerażony własnymi uczuciami i zaczął się nią bawić. Małe gesty, muśnięcia. To było silniejsze od niego. Gdy coś szło nie po jego myśli, zawodził się kolejny raz, wyłączał swoje uczucia na ile tylko mógł . Do gry wchodziło zimne, manipulujące i bawiące się ludźmi, jego arter ego. Stworzył je, aby nie cierpieć, w pewnym momencie nie zauważył, że wymknęło się spod kontroli.
Poczuł złość, pomieszana z zazdrością, sam nie wiedział dlaczego, ale nie interesowało go to wtedy. Patrząc na nich, chciał ją wyrwać z ramion basisty.
Jego drugie oblicze wzięło nad nim gorę i zaczął robić to czego się obawiał, odkąd tylko poznał bliżej dziewczynę.
Widząc tego ranka ją w objęciach swojego przyjaciela, nawet jeżeli miało to nic nie znaczyć, był przerażony własnymi uczuciami i zaczął się nią bawić. Małe gesty, muśnięcia. To było silniejsze od niego. Gdy coś szło nie po jego myśli, zawodził się kolejny raz, wyłączał swoje uczucia na ile tylko mógł . Do gry wchodziło zimne, manipulujące i bawiące się ludźmi, jego arter ego. Stworzył je, aby nie cierpieć, w pewnym momencie nie zauważył, że wymknęło się spod kontroli.
Chciał z nim zerwać już dawno, lecz nie potrafił. To było od niego silniejsze.
Weszli do gry i znów próbując wygrać, przegrał walkę.
Weszli do gry i znów próbując wygrać, przegrał walkę.
Nie chciał zranić Amandy, lecz nie panował nad sobą.
Zbliżył się do dziewczyny, widział doskonale jak na niego reaguje, w środku krzyczał z nienawiści do samego siebie. Nachylił się nad nią. Poczuł swoje niesforne kosmyki na twarzy, drażniące jego nos. Przeczesał dłonią kruczoczarne włosy.
Miał ochotę ją pocałować, nie wiedział tylko czy jego drugie ja,czy może on sam tego pragnął.
Nacisnął guzik i jeszcze bardziej zbliżył się ku niebieskowłosej.
Jego serce zaczęło walić, to już nie było jego cholerne arter ego. Tego co właśnie robił, nie mógł na niego zgonić. Chciał tego, chciał jej, nadal nie wiedząc dlaczego.
Jego serce zaczęło walić, to już nie było jego cholerne arter ego. Tego co właśnie robił, nie mógł na niego zgonić. Chciał tego, chciał jej, nadal nie wiedząc dlaczego.
Założył za jej ucho błękitny kosmyk włosów, mógł poczuć jakie są delikatne, takie jak ona cała. Chciał ja obronić przed całym światem, obronić przed sobą samym. Spojrzał w jej oczy, zrzucając maskę, ukazując swoją dusze, poczuł łzy zbierające się w jego oczach. Sam nie wiedział co się z nim dzieje, co ta dziewczyna z nim robi. Chciał żeby jego drugie ja znów przejęło kontrole, nie chciał czuć tego co właśnie w nim kiełkowało.
Zauważył jak dziewczyna uchyla lekko swoje delikatne wargi i przygryza jedna z nich. To było już dla niego zbyt wiele.
Przejechał kciukiem po dolnej z nich, wyciągając ja tym samym spod ucisku zębów. Spoglądał na jej usta, na nią. Jego oddech przyspieszył.
- Nie rób tak - szept, który wydobył się z jego ust, doszedł jakby obcy do uszu czarnowłosego.
Zbliżył się jeszcze bardziej ku dziewczynie. Wiedział, że znienawidzi siebie jeszcze mocniej, ale przecież jeszcze nie uciekła, wiec może jednak, nie tylko on tego chciał. Może jednak nie będzie tak jak zawsze, bał się. On się bał, jest jebanym Andym Biersackiem, wokalistą, na jego widok fanki mdleją, a on się boi pocałować jedną z nich, to brzmi absurdalnie.
Musnął delikatnie jej dolna wargę, następnie przesunął po niej lekko wyczuwalnie swoją, zahaczając tym samym o górną. Chciał żeby ta chwila trwała wiecznie.
Nagle, usłyszał dźwięk otwieranych drzwi windy.
Odskoczył jak oparzony od niebieskowłosej.
- Co ty kurwa właśnie zrobiłeś człowieku? - powiedział sam do siebie w myślach, karcąc się i przytomniejąc.
- Przepraszam. - powiedział głosem pełnym goryczy, smutku i zmieszania.
Wyszedł, wręcz uciekł pospiesznie z windy, zostawiając dziewczynę, ruszył ku pokojowi.
- Przepraszam. - szepnął sam do siebie, otwierając kartą drzwi.
Odwrócił się na chwilę w stronę dziewczyny, aby ostatni raz na nią spojrzeć.
Zauważył, że nie dostrzegła tego, jak się w nią wpatruje. Mógł stąd dostrzec jej oszołomienie i trzęsące się dłonie, które zasłaniały jej twarz.
Szybko wszedł do pomieszczenia.
Odwrócił się na chwilę w stronę dziewczyny, aby ostatni raz na nią spojrzeć.
Zauważył, że nie dostrzegła tego, jak się w nią wpatruje. Mógł stąd dostrzec jej oszołomienie i trzęsące się dłonie, które zasłaniały jej twarz.
Szybko wszedł do pomieszczenia.
Zostawił walizkę na środku pomieszczenia, nie przejmując się nią i ruszył ku minibarkowi. Ściągnął koszulkę, rzucając gdzieś w kąt, było mu za gorąco. Wyciągnął z niego butelkę whisky, nie kłopocząc się o jakieś naczynie, otworzył trunek i przysunął do ust, przechylając. Wziął pierwszy, spory łyk, położył się na łóżku, zamykając oczy. W jego umyśle pojawił się obraz pocałunku, mógł znów poczuć delikatne wargi Amandy.
Sięgnął szybko po alkohol, kolejny łyk i kolejny, ciecz przepłynęła przez jego gardło, paląc je przy tym. Przerwał dopiero w momencie, gdy butelka była już do połowy pusta.
Przypomniał sobie nagle, że dziś musi się zjawić z dziewczyna w ośrodku. Przeklął pod nosem.
Jeżeli poszedł by w takim stanie, miałby gwarantowane, że to ostatni dzień niebieskowłosej z nimi.
Jeżeli poszedł by w takim stanie, miałby gwarantowane, że to ostatni dzień niebieskowłosej z nimi.
Przeszło mu przez myśl, że po tym co zaszło w windzie, mogłoby to być dobre wyjście, pozbył by się problemu. Tylko, że to nie Amanda była owym problemem, lecz on. Nie wiedział jak spojrzy nastolatce w oczy. Szybko odgonił ten idiotyczny pomysł.
Pokazałby, że z jego człowieczeństwa nic już nie pozostało, pozbywając się teraz dziewczyny, przez to, że był takim kretynem i sam tak naprawdę nie wiedział, co się z nim dzieje, w obecności niebieskowłosej.
Był tchórzem, bal się wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Chciał to zmienić, wiedział że musi, ale jeszcze nie dziś. Dziś, mógł być tchórzem.
Zsunął się lekko, chwiejąc z łóżka. Sięgnął po swój czarny, jak jego dusza, plecak. Wyciągnął z niego pomięty skrawek papieru, który wręczyła mu kobieta w szpitalu.
Co on sobie myślał, nie potrafi zając się sam sobą. Podjął się nie wykonalnego zadania. Sam był w rozsypce, niespokojny we własnym wnętrzu. Czuł, że umiera od środka, lecz jedyne czego był pewny, to tego, że nie żałuje podpisania dokumentów i tego, że niebieskowłosa jest z nimi, musiał się nią zająć. Nie wiedział tylko jak to zrobić, nie dopuszczając do sytuacji, jak ta z przed godziny.
Wziął parę głębokich oddechów, choć trochę doprowadzając się do stanu użytkowania.
Wystukał rząd cyferek i zadzwonił. Po paru minutach rozmowy, już siedział na łóżku, popijając whisky.
Oznajmił kobiecie po drugiej stronie słuchawki, że nie są w stanie dziś się pojawić, nie maja na to czasu, twierdził że dziewczyna jest zmęczona podróżą. Łyknęła jego kłamstwa bez problemu i przypomniała, że powinni się zjawiać co 2/3 dni, wiec do jutra miał czas, o czym oczywiście nie pomyślał.
Wziął znów do reki telefon, odblokował swój iPhone, wybrał nowa wiadomość i zaczął pisać.
- " Stary, jak zobaczysz młoda powiedz jej, że do ośrodka wybierzemy się jutro i weź się nią zajmij, ja nie mam dziś czasu, zresztą z tobą jej lepiej :). Widzimy się na koncercie. "
Przeczytał jeszcze raz sms'a, po czym wysłał go do " Ashley Purdy ".
Mógł odłożyć bycie odpowiedzialnym na jutro.
Odpowiedz przyszła szybciej, niż mógł sięgnąć po butelkę.
- " Ok,ok. Nie napierdol się co? Mamy koncert o 22, pamiętaj o tym. Wszystko okej? "
Prychnął odczytawszy wiadomość, od przyjaciela.
- Już za późno stary. - spojrzał na butelkę trunku i zaśmiał się.
- Już za późno stary. - spojrzał na butelkę trunku i zaśmiał się.
- " Jak zawsze. Zajmij się nią. "
- " Spoko, jakbyś chciał pogadać to wal śmiało. "
Nie odpisał już.
Kolejny raz tego dnia chwycił w dłoń butelkę i położył się na łóżku.
Przechylił zawartość i wypił duszkiem resztę. Ciecz piekła go w przełyku, ale nie zwracał na to uwagi.
Przechylił zawartość i wypił duszkiem resztę. Ciecz piekła go w przełyku, ale nie zwracał na to uwagi.
Chciał się odstresować, nie miał już na to wszystko siły.
Nie wiedział dlaczego ona pojawiła się teraz w jego życiu, w momencie gdy stracił już jakikolwiek sens. To co go spotkało, było zbyt dużym brzemieniem na jego barkach. Co prawda Ash o wszystkim wiedział, lecz on nie chciał znów poruszać tego tematu. Rozdrapywać stare rany, które tak naprawdę nigdy nie były do końca zaleczone. Wisiały nad nim.
Gdyby mógł w stanie zobaczyć swoja duszę.
Ujrzałby nagą, wyniszczona i przeraźliwie chuda postać. Mógłby policzyć każde jej żebro. Zamiast rozbawionych niebieskich tęczówek, w których tańczyły radosne iskierki, aż raziły swoim szczęściem. Posiadałaby jego teraźniejsze, zmęczone, pełne bólu, zrezygnowania i lodu oczy.
Ujrzałby nagą, wyniszczona i przeraźliwie chuda postać. Mógłby policzyć każde jej żebro. Zamiast rozbawionych niebieskich tęczówek, w których tańczyły radosne iskierki, aż raziły swoim szczęściem. Posiadałaby jego teraźniejsze, zmęczone, pełne bólu, zrezygnowania i lodu oczy.
Odziana jedynie w wieloletnie rany, znajdujące się na całym ciele. Mimo iż, owe zranienia byłyby stare, z nich nadal sączyłaby się krew, zmieszana z żółtą, śmierdzącą ropa. Ich odór raziłyby go w nos, a sam widok, sprawiałby o mdłości.
Wyniszczony przez przeszłość, stał się kimś kogo nienawidzi.
Wyniszczony przez przeszłość, stał się kimś kogo nienawidzi.
Chciał się wyłączyć, przestać czuć ten rozrywający jego wnętrze, ból i pustkę.
Wstał chwiejnie z łózka i ruszył ku łazience.
Wszedł do nowocześnie urządzonego, w jasnych barwach pomieszczenia. Zrzucił z siebie ubrania i udał się chwiejnym krokiem pod prysznic, potykając się przy tym, w ostatniej chwili łapiąc równowagę. Odkręcił lodowatą wodę, jednakże szybko zastępując ją ciepłą. Oparł głowę o ściankę prysznica, pozwalając tym samym, aby kropelki cieczy spływały po jego plecach.
Po dłuższej chwili wyszedł nagi, bardziej trzeźwy niż przed chwilą, do pokoju. Wygrzebał ze swojej walizki czystą bieliznę i niezdarnie ją na siebie założył. To samo uczynił z czarnymi spodniami, jednakże nie chciało mu się szukać koszulki, ubrał na swoje ramiona bluzę, tego samego koloru jak spodnie, zapinając ją pod szyję.
Ruszył ku drzwiom, spojrzał jeszcze na zegarek 14:30. Czas się chyba dla niego zatrzymał, wskazówki płynęły wolno, męczył się. Musiał się wyzerować i zapomnieć.
Założył szczelnie kaptur na głowę, wyszedł chwiejnie z pomieszczenia.
Pod hotelem wciągnął z kieszeni paczkę papierosów, po czym odpalił jednego i wsadził sobie do ust, odpalając i zaciągając się.
Po paru minutach, był już w barze nie opodal hotelu.
Wybrał pierwszy, który zauważył w zasięgu swojego wzroku. Trafiło na obskurny, brudny pub, w jednej z uliczek Krakowskiego Rynku. Śmierdziało tam duszącym potem, dymem papierosowym, alkoholem i seksem. Potrzebował trzech ostatnich.
Wybrał pierwszy, który zauważył w zasięgu swojego wzroku. Trafiło na obskurny, brudny pub, w jednej z uliczek Krakowskiego Rynku. Śmierdziało tam duszącym potem, dymem papierosowym, alkoholem i seksem. Potrzebował trzech ostatnich.
Usiadł w rogu przy barze i zamówił całą butelkę whisky, barman nalał mu trunku do szklanki i postawił naczynie przed nim wraz z butelką. Naczynie przystawił do ust i wypił jego zawartość.
Rozejrzał się dookoła, zauważył tylko paru pijaczków przy stolikach, co nie było dziwne, stosunkowo była wczesna godzina, na upijanie się w barach, a ten ponadto nie przyciągał klientów.
Wypił duszkiem alkohol, poczuł nieprzyjemny, ale przynoszący zapomnienie, ból. Nadal sobie znów ciecz, zrobił to samo co z wcześniejszą szklanką, po czym pił już nieco powoli, czując jak kręci mu się w głowie. Wyciągnął z kieszeni spodni fajki, odpalił jedną i wsunął miedzy wargi.
Delektował się dymem w swoich płucach, popijając co chwilą alkohol.
Poczuł jak ktoś dosiada się do niego z prawej strony, kątem oka mógł dostrzec, że to kobieta.
Rozejrzał się dookoła, zauważył tylko paru pijaczków przy stolikach, co nie było dziwne, stosunkowo była wczesna godzina, na upijanie się w barach, a ten ponadto nie przyciągał klientów.
Wypił duszkiem alkohol, poczuł nieprzyjemny, ale przynoszący zapomnienie, ból. Nadal sobie znów ciecz, zrobił to samo co z wcześniejszą szklanką, po czym pił już nieco powoli, czując jak kręci mu się w głowie. Wyciągnął z kieszeni spodni fajki, odpalił jedną i wsunął miedzy wargi.
Delektował się dymem w swoich płucach, popijając co chwilą alkohol.
Poczuł jak ktoś dosiada się do niego z prawej strony, kątem oka mógł dostrzec, że to kobieta.
(...)
No i mamy kolejny rozdział, sytuacja z perspektywy Andyego i jego przemyślenia :D.
Jak wam się podoba rozchwiany emocjonalnie Biersack?
Jutro rozpoczęcie roku szkolnego, jak wam minęły wakacje?
Ja w tym roku będę zdawać maturę, co za tym idzie, nie mam pojęcia jak będzie z rozdziałami, na pewno pojawiać się będą w weekendy, ale nie wiem jak często.
Jeśli chcecie dowiadywać się od razu o nowym, dodanym wpisie, to dodajcie mnie na asku ;)
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba taki Biersack.
Wakacje minęły dobrze. Szkoda tylko, że tak szybko.
Ja w tym roku mam egzamin gimnazjalny, więc rozumiem doskonale, że trzeba się więcej uczyć.
Pozdrawiam, zapraszam do mnie i czekam na next <3
Cieszę się!
UsuńGimnazjalny? O matko, to ja aż taka stara ;c. Nie ma co się stresować, ja do gimnazjalnego kompletnie się nie uczyłam, a zdałam dość przyzwoicie XD. Matura to będzie horror XD
Gimnazjalny - tak. Też nie mam zamiaru się wiele uczyć, ale zawsze coś powtórzyć. Po za tym oceny muszą być dobre na świadectwie, żebym dostała się tam gdzie chcę.
UsuńNie jesteś aż taka stara. Znam blogerkę 10 lat starszą ode mnie, która już magistra ma, więc nie przejmuj się wiekiem.
Matura ważniejsza niż gimnazjalny - racja. Napisz kiedy to będę trzymać kciuki :)
A gdzie byś chciała iść?
OdpowiedzUsuńJa o tym wiem, czytałam kiedyś opowiadanie kobiety, która była po 30 i miała 2 dzieci XD. (albo 1 idk)
Nie myślałaś żeby zacząć pisać opowiadanie o BVB? Bo ja już nie mam co czytać ;c
Chciałam iść do technikum na profil 'fotografia' lub 'obróbka cyfrowa'.
UsuńMyślałam, ale to raczej nie dla mnie. Lubię BVB, mam kolegę, który przypomina Andy'ego tak z 2013, ale nie. Z resztą, mam już gotowe kilka innych historii, a i tak jest 5/7 dni w tygodniu rozdziały ode mnie... Zobaczymy co będzie dalej...
Obróbka cyfrowa fajnie brzmi i patrząc na dzisiejszy rynek pracy, po tym byś mogła bardziej coś mieć.
UsuńOMG *.* chciałabym go zobaczyć!
Właśnie zauważyłam, masz mega dużo opowiadań, skąd wena? Ja nie napisałam nic od 3 tygodni jakoś..
Wena przychodzi sama. Trochę czasu w miejscu publicznym, ze znajomymi i pomysły się pojawiają.
UsuńOgólnie pracuję chyba nad 18 historią.
Może kiedyś go zobaczysz. Przez Rebel, po zdjęciu znajdziesz mnie, a potem pokażę Ci jego konto.
Też myślałam, że zawód niezły. Zobaczymy jak będzie, gdy skończę szkołę...
18!? Jezu jak ty na to znajdujesz czas? o.o
UsuńZaprosiłam cię! :D.
Skończysz bez problemu, gimnazjalne są stosunkowo banalne ;)
No tak, 18.
UsuńCzas - piszę wszędzie (w domu, w szkole, w samochodzie, na plaży czy w pociągu) i obojętnie jaka pora dnia. Mam wenę to piszę, czasami nawet gdzieś na kartce na brudno podczas luźniejszych lekcji.
Już zaakceptowałam zaproszenie.
Pewnie skończę bez problemu, o ile skupię się na zajęciach. Wczoraj totalnie mi to nie szło, a potem 2 strony z angielskiego do zrobienia w domu.
Mi się najlepiej pisze w nocy XD.
UsuńMiałaś wczoraj lekcje? o.o współczuję ;c
*parkuje miotłę*
OdpowiedzUsuńVeni.
A teraz się szykuj. Wiedźma przybyła. Mój pierwszy komentarz zawsze jest najdłuższy i zawsze wytykam w nim błędy.
Nie oceniaj książki po okładce. Plis. Zawsze to robię. XD Jako szabloniarka zwracam uwagę na takie rzeczy jak szablon. Ładny szablon to zadbany blog, a zadbany blog aż się prosi o czytanie.
Aha, zapomniałam wspomnieć. Pamiętaj, że wszystko, co Ci napiszę, napiszę, by Ci pomóc, chcę dać porady, żebyś miała jeszcze więcej czytelników. Moje słowa mogą zabrzmieć wrednie, ale zapewniam Cię, że nie mam na celu Cię urazić. Nic z tych rzeczy.
Dobra. Do rzeczy.
Kiedy Rebel Yell podała mi link do Twojego bloga, nie byłam pewna czy chcę go czytać, ale urzekłaś mnie prologiem, był naprawdę świetnie napisany, niestety pierwsze rozdziały mnie trochę zniechęciły. Bloguję od trzech lat i wiele opowiadań przez ten czas przeczytałam. Co prawda ograniczałam się do blogów o R5, ale schemat jest ten sam. Ona - fanka. On - supermegahipernieosiągalna gwiazda. Ona - spotyka ją tragedia. On - pomaga jej. Takiego bloga można naprawdę dobrze poprowadzić. Jak chociażby "Smile" by queen of blogger Capitan Sparrow. Myślę sobie: "No dobra, przełknę to, akcja się pewnie rozwinie". I się nie pomyliłam, bo historia się rozwija i jest coraz ciekawej, przez co można przymknąć oko na pierwsze rozdziały. Szczególnie na to, że Andy tak swobodnie porusza się po nieznanym mieście, a każdy perfekcyjnie zna angielski, więc dogadywanie się nie sprawia mu kłopotu. ;) Stały błąd, który uświadomiła mi Sparrow. Dont łory. Moi bohaterowie płynnie mówili po polsku. XDDD
Dalej. Porozmawiajmy... Ja będę pisać, a Ty to sobie przeczytasz. Zdjęcia w trakcie rozdziału. Także błąd (ale zależy z czyjego punktu widzenia), który popełniłam. Wydawało mi się, że to super i pomaga czytelnikowi wyobrazić sobie daną sytuację, ale z moich obserwacji i zebranych opinii wynika, że to rozprasza podczas czytania. Do tej pory spotkałam się tylko z dwoma blogami(oprócz mojego), gdzie właśnie dodawane są zdjęcia między tekstem. Może masz taką wizję, nie wiem, nie wtrącam się. Zwracam tylko uwagę, że o wiele estetyczniej jest dać zdjęcia/gify na początku i końcu rozdziału.
Teraz coś, co najbardziej zwróciło moją uwagę, mianowicie "perspektywy". My dear, piszesz w trzeciej osobie, przez co nie musisz informować czytelnika o perspektywie, bowiem tej perspektywy tak naprawdę nie ma. Narrator jest wszechwiedzący, zna uczucia i myśli bohaterów, ale nie jest bezpośrednio świadkiem zdarzeń. Wydaje mi się, że zrobiłaś raz albo dwa coś takiego, że opisałaś daną scenę dwukrotnie. Raz jakby z "perspektywy" Andy'ego, drugi raz z "perspektywy Amandy". Niepotrzebnie. Wystarczy zrobić oddzielny akapit i przejść do opisu uczuć lub myśli drugiego bohatera, nie ma potrzeby pisać wszystkiego jeszcze raz. To może znudzić czytelnika, a nawet pominie cały rozdział, bo będzie mu się wydawać, że już go czytał.
Są jakieś literówki itd., ale to się może zdarzyć każdemu, dlatego się nie czepiam.
Ogólnie jest zabawnie, czasem słodko, jest też coś tajemniczego, co mnie wkurza, bo już chcę wiedzieć, co takiego zdarzyło się w przeszłości Andy'ego. Ewentualnie pominęłam jakiś opis, który o tym mówił. Nie gniewaj się, chciałam jak najszybciej nadrobić rozdziały. XD
No dobrze, kończę, bo moja głowa zaraz eksploduje. Istnieje też ryzyko, że napiszę o dwa słowa za dużo i mnie znienawidzisz, a nie o to mi chodzi.
Pozdrawiam!
Erato
To moje pierwsze opowiadanie, wiec nie oczekuj ode mnie cudów XD. Uczę się na błędach, co sama zauważyłaś w dalszych rozdziałach ;).
UsuńCo do narracji i perspektyw myślałam, że robię dobrze.
Dziękuję za wszystkie porady :)