Perspektywa Amandy.
- Andy. - jej dłoń dotknęła jego ramienia, poczuła jak mięśnie mężczyzny napinają się, pod ciężarem jej gestu - Widzę, że coś nie gra, możesz mi wszystko powiedzieć, jestem tutaj jakbyś chciał porozmawiać. - spojrzała na lewy profil czarnowłosego.
- Andy. - jej dłoń dotknęła jego ramienia, poczuła jak mięśnie mężczyzny napinają się, pod ciężarem jej gestu - Widzę, że coś nie gra, możesz mi wszystko powiedzieć, jestem tutaj jakbyś chciał porozmawiać. - spojrzała na lewy profil czarnowłosego.
Zauważyła jak spuszcza głowę i wzdycha ciężko.
Podniósł wzrok. Wydawało jej się, że mogła przez ułamek sekundy dostrzec w jego oczach ból, obawę, zmartwienie i rozczarowanie. Po chwili po tych emocjach nie było już śladu, jakby wyimaginowała sobie je, a może tak było?
Podniósł wzrok. Wydawało jej się, że mogła przez ułamek sekundy dostrzec w jego oczach ból, obawę, zmartwienie i rozczarowanie. Po chwili po tych emocjach nie było już śladu, jakby wyimaginowała sobie je, a może tak było?
Stał przed nią, pewny siebie, przystojny, z tym swoim lodem w oczach.
Jednak, zbyt dużo ludzi przeplatało się przez jej życie, dostrzegła, ze mężczyzna udaje, ma na sobie maskę, lecz nie wiedziała czym to jest spowodowane.
Jednak, zbyt dużo ludzi przeplatało się przez jej życie, dostrzegła, ze mężczyzna udaje, ma na sobie maskę, lecz nie wiedziała czym to jest spowodowane.
- Jest dobrze, nie potrzebuje rozmowy. - uśmiechnął się do niej sztucznie, wyminął i ruszył na dół, westchnęła nie rozumiejąc jego zachowania.
Sięgnęła pod łóżko i wyciągnęła walizkę, sprawdziła czy wszystko w niej jest, po czym ruszyła w ślad za wokalista, zakładając jeszcze okulary przeciwsłoneczne.
Rozejrzała się po pomieszczeniu do którego weszła, zauważyła wszystkich, prócz niego.
- Gdzie Andy? - rzuciła do muzyków, siadając koło Asha, ten automatycznie objął ją ramieniem, gest wywołał u niej miłe, przyjacielskie uczucie w sercu, pokazała mu język.
- Poszedł wyrywać panny. - zauważyła jak Jake porusza znacząco brwiami - Chyba w nocy zamiast mu dać, to go potraktowałaś z buta, chłopak musi się odstresować. - mężczyźni wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem.
- A tak serio? - wywróciła oczyma.
- Poszedł już na zewnątrz, pewnie będzie przed busem, jak nie to w hotelu. - odpowiedział jej Purdy, drapiąc się po dwudniowym zaroście.
- Jeden normalny, dziękuję. - zachichotała, po czym wstała i ruszyła ku wyjściu.
Wyszła z tourbusa i dostrzegła swoją zgubę na ławce, palił papierosa.
- Gdzie Andy? - rzuciła do muzyków, siadając koło Asha, ten automatycznie objął ją ramieniem, gest wywołał u niej miłe, przyjacielskie uczucie w sercu, pokazała mu język.
- Poszedł wyrywać panny. - zauważyła jak Jake porusza znacząco brwiami - Chyba w nocy zamiast mu dać, to go potraktowałaś z buta, chłopak musi się odstresować. - mężczyźni wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem.
- A tak serio? - wywróciła oczyma.
- Poszedł już na zewnątrz, pewnie będzie przed busem, jak nie to w hotelu. - odpowiedział jej Purdy, drapiąc się po dwudniowym zaroście.
- Jeden normalny, dziękuję. - zachichotała, po czym wstała i ruszyła ku wyjściu.
Wyszła z tourbusa i dostrzegła swoją zgubę na ławce, palił papierosa.
Podziwiała jak z gracją trzyma go miedzy swoimi wargami, zaciągając się mocno i przymykając przy tym powieki, jakby przeżywał najlepszy orgazm w swoim życiu.
Wyglądał jak idealny obraz. Potrząsnęła swoją głową, odganiając tym samym niestosowne myśli.
Wyglądał jak idealny obraz. Potrząsnęła swoją głową, odganiając tym samym niestosowne myśli.
Podeszła do mężczyzny, zajęła miejsce koło niego, wpatrując się w tylne wejście hotelu, które znajdowało się parę metrów przed nimi.
- Gdy się pakowałaś rozmawiałem z naszym managerem, mamy problem odnośnie noclegu. - zaciągnął się kolejny raz fajką, po czym niespiesznie wypuścił dym z ust - Mamy już wynajęte pokoje, a w hotelu nie mam pojęcia dlaczego, wszystko jest już wynajęte. - westchnął poirytowany, bawiąc się papierosem miedzy długimi palcami - Dlatego doszliśmy do wniosku, że jeden z chłopaków odstąpi ci pokój, Ash.. - zrobił krótką przerwę i uśmiechnął się do niej znacząco, kolejny raz nie rozumiała jego zachowania - Postanowił ci oddać swój, także spisz u niego, a on będzie miał dostawkę u Jinxx'a. - wytłumaczył jej nie wzruszony, wyrzucił niedopałek spoglądając w błękitne niebo.
- Ale to za dużo, mogę spać w tourbusie albo sama mięć dodatkowe łóżko u kogoś. - spojrzała na niego, dostrzegła w jego spojrzeniu lekkie rozbawienie, wydawał się dziwny.
- Malutka. - przerwał jej szepcząc i zbliżył się ku niej.
W oczach mężczyzny zauważyła dwie walczące ze sobą emocje, smutek, który zostawał brutalnie pokonany, przez lód w jego źrenicach.
Sposób w jaki na nią patrzył, błękit jego zimnych oczu, hipnotyzowało ją to, choć chciała odwrócić wzrok, nie potrafiła. Czuła jakby mężczyzna, przewiercał jednym spojrzeniem jej czaszkę na wylot. Tak jak wtedy na koncercie, stojąc wśród tysiąca fanów, tym razem byli sami. Poczuła jakby wtargnął za jej zasłonę, jakby miał dowiadywać się najskrytszych, skrywanych przez nią sekretów, tylko przez jedno spojrzenie.
Musnął dłonią jej policzek, zamarła, po jej plecach przeszedł zimny dreszcz.
- Tourbus na te parę dni będzie na innym parkingu, wiec to odpada, a poza tym nie bądź śmieszna. - przejechał koniuszkiem języka o swoją dolna wargę, zahaczając widniejący tam srebrny kolczyk, śledziła uważnie każdy jego ruch - Chłopaki cie polubili, ale nie pozwoliłbym ci spać z którymś w pokoju. - założył kosmyk jej niebieskich włosów, delikatnie za ucho, bawiąc się z nią, jakby doskonale wiedział co się dzieje w jej umyśle, czego ona sama nie do końca rozumiała. - Po koncercie często wracają pijani. - kontynuował - Nic by ci nie zrobili, ale chyba nie chcesz, żeby ktoś wparował do twojego łóżka i zaczął okładać pięściami, myśląc ze to któryś z nas? Po pijaku tu się dzieją rożne rzeczy. - puścił do niej oczko.
Siedziała w osłupieniu, to jak do niej mówił i jak się zachowywał, sprawiło, że poczuła coś dziwnego w środku, jakby niepokój, przeplatany z fascynacja, wołała o więcej. Przeszedł ja kolejny dreszcz.
- A ja muszę o ciebie dbać, dlatego bez żadnego ale Kruszynko. - skończył władczo i pomachał jej palcem przed oczyma, wiedziała, że nie ma nic do powiedzenia.
- Dobrze, dziękuje. - poczuła jak pogłaskał ją po włosach.
- Grzeczna dziewczynka. - uśmiechnął się do niej tryumfalnie.
Mężczyzna zbliżył się ku niej na niebezpieczna odległość, chłód w jego oczach patrzył wprost na nią. Musnął swoimi wargami jej zaróżowiony policzek. Wstał z ławki i ruszył w stronę hotelu, zrobiła to samo, osłupiała całym wydarzeniem z przed chwili.
Idąc za nim zastanawiała się, czy przypadkiem wokalista nie ma rozdwojenia jaźni. Co prawda nie znała go zbyt dobrze tak naprawdę, ale zmieniał swoje zachowanie w stosunku do niej z prędkością światła. Był dziwny, nie rozumiała jego intencji, nic już nie rozumiała, tym bardziej swoich reakcji na jego gesty. Postanowiła zobaczyć jak rozwinie się sytuacja. Miała dość wrażeń przez najbliższe dni.
Widziała, że jedna z twarzy wokalisty, którą jej ukazał jest ta prawdziwa i wątpiła w to, że to co przed chwila zobaczyła, nią było.
- Ten człowiek jest cholernie dziwny. - powiedziała w myślach i westchnęła.
Weszli do hotelu, ruszając pewnym krokiem przez hol.
- Usiądź tu, ja wezmę tylko klucze i cała resztę. - zanim zdążyła odpowiedzieć, ruszył już ku recepcji.
Zrobiła tak jak powiedział, zajęła miejsce na jednej z sof w hotelowym lobby. Z tego miejsca widziała dokładnie cała recepcje oraz Andyego rozmawiającego z jednym z przystojnych recepcjonistów, dopełniając formalności. Dostrzegła jak mężczyźni śmieją się, z czegoś wypowiedzianego przez jednego z nich. Widziała jak owy recepcjonista podaje czarnowłosemu jakiś papier, domyślała się, że to zapewne karta rejestracyjna.
Rozejrzała się po hotelu, zauważyła, że jest dość bogato i modnie urządzony.
Lobby, w którym aktualnie się znajdowała, było dosyć duże. Na środku pomieszczenia mieściło się parę potężnych sof, na jednej z nich siedziała, także mogła stwierdzić, iż są wygodne, zauważyła także kilka foteli oraz szklane stoliczki. Pod jej stopami rozprzestrzeniała się jasnobrązowa, gruba z różnymi, czarnymi zawijasami. Sufit był dość wysoki, widziała piękne rzeźbienia na nim, na środku zwisał z niego sporych rozmiarów żyrandol. Całość prezentowała się gustownie, pasując do siebie. Wnętrze wręcz krzyczało do gości swoim pięknem i bogactwem.
Lobby, w którym aktualnie się znajdowała, było dosyć duże. Na środku pomieszczenia mieściło się parę potężnych sof, na jednej z nich siedziała, także mogła stwierdzić, iż są wygodne, zauważyła także kilka foteli oraz szklane stoliczki. Pod jej stopami rozprzestrzeniała się jasnobrązowa, gruba z różnymi, czarnymi zawijasami. Sufit był dość wysoki, widziała piękne rzeźbienia na nim, na środku zwisał z niego sporych rozmiarów żyrandol. Całość prezentowała się gustownie, pasując do siebie. Wnętrze wręcz krzyczało do gości swoim pięknem i bogactwem.
Dostrzegła, jak Andy przywołuje ją do siebie gestem dłoni. Ruszyła wolnym krokiem, ciągnąc za sobą walizkę w stronę czarnowłosego.
Podchodząc pod recepcje, uśmiechnęła się do mężczyzny stojącego za nią, odwzajemnił gest.
- Podpisz się tutaj. - spojrzała na Andyego, później na dokument.
Wzięła w dłoń długopis i złożyła swoja parafkę na karcie meldunkowej, po czym podała ją recepcjoniście, który uśmiechnął się do niej i wpisał coś do komputera.
Mężczyzna wydał im karty do pokoi, po czym życzył miłego pobytu.
Ruszyła za wokalista w stronę wind, dzierżąc w wolnej dłoni elektryczny klucz. Weszli do środka i poczuła jak czarnowlosy zbliża się do niej na niebezpieczną odległość, praktycznie stykali się klatkami piersiowymi.
Biersack był dużo wyższy od niej, wiec musiała spojrzeć w górę, aby dostrzec jego oczy, ten jednak obojętnie patrzył na ścianę za nią. Jego grzywka opadała pasmami na twarz, zakrywając policzek wokalisty i drażniąc w nos. Zauważyła jak wplątuje dłoń w swoje kosmyki i zaczesuje je do tylu, dzieliły ich tylko centymetry. Dostrzegła jak chudy i długi palec Andyego naciska przycisk z numerem 6, po czym jednak mężczyzna nie odsunął się od niej.
Biersack był dużo wyższy od niej, wiec musiała spojrzeć w górę, aby dostrzec jego oczy, ten jednak obojętnie patrzył na ścianę za nią. Jego grzywka opadała pasmami na twarz, zakrywając policzek wokalisty i drażniąc w nos. Zauważyła jak wplątuje dłoń w swoje kosmyki i zaczesuje je do tylu, dzieliły ich tylko centymetry. Dostrzegła jak chudy i długi palec Andyego naciska przycisk z numerem 6, po czym jednak mężczyzna nie odsunął się od niej.
Poczuła kolejny raz tego dnia, dreszcz przechodzący przez całe jej drobne ciało, gdy założył kosmyk jej niebieskich włosów za ucho, spojrzała znów w jego oczy, które patrzyły wprost na nią. Mogła w nich dostrzec coś zupełnie innego, niż widziała już tego dnia. W jego źrenicach był smutek, przeogromny ból,rozczarowanie, złość ale także prośba o wybaczenie? Wydawało jej się, ze widzi także zbierające się łzy. Mogła dostrzec tez coś, czego nie potrafiła odgadnąć, pożądanie? Nie była pewna co widzi.
Po chwili poczuła jak przestrzeń miedzy nimi zanika, powietrze zrobiło się znacząco gęściejsze, dzieliły ich milimetry. Czuła jego miętowy, pomieszany z dymem papierosowym oraz kawą, oddech na swoich wargach, lekko je rozchyliła i przygryzła nieświadoma dolną z nich. Wiedziała, że to nie właściwe, chciała się odsunąć i uciec z windy, lecz nie potrafiła. Chciała się przybliżyć, dotknąć jego miękkich ust swoimi, jednakże stała jak zahipnotyzowana. Poczuła jak czarnowlosy dotyka kciukiem jej dolnej wargi, wysuwając ją tym samym z jej zębów.
- Nie rób tak. - wyszeptał zachrypniętym, podnieconym głosem.
Zauważyła jak spogląda na jej usta, po czym przeniósł wzrok na oczy.
Zbliżył się ku niej, odczuła szaleńcze bicie swojego serca. Mogła wyczuć woń papierosów, komponujące się z lawenda oraz męskimi perfumami, ten zapach kojarzył jej się z bezpieczeństwem, od feralnej nocy w parku. Czuła dziwny spokój, choć jej serce galopowało w klatce piersiowej, czuła jakby miało zaraz wyskoczyć, a przez jej ciało przechodziły dreszcze.
Poczuła wyraźniej jego oddech na swoich ustach, omiatał je miło. Po chwili delikatnie i ledwo wyczuwalny, jakby mięciutki obłoczek musnął jej wargi swoimi. Najpierw jedną, po czym przeniósł się na górną, delikatnie je pieszcząc swoimi.
Drzwi od windy otworzyły się i brunet odsunął się od niej, zabierając tym samym swoje dłonie oraz usta. Spojrzał na nią zmieszany, z widoczna panika w oczach, złością oraz tęsknotą.
- Przepraszam. - powiedział skrępowany i znacząco zszokowany, pospiesznie wyszedł z windy.
Widziała jak po chwili znika za drzwiami pokoju.
Wyszła i stanęła osłupiała, a automatyczne drzwi za nią zamknęły się.
Nadal czuła ciepło jego dłoni na swoim policzku. Nie wiedziała, czy to muśnięcie warg sobie wyimaginowała, czy zdążyło się naprawdę, było tak krótkie, ulotne. Odczula ciepło w swoim wnętrzu, coś czego nie czuła od bardzo dawna. Poczuła łzy napływające do jej oczu, sama nie wiedząc dlaczego.
Sprawdziła szybko numer pokoju i ruszyła ciągnąc za sobą walizkę przez korytarz, ledwo powstrzymując płacz.
Przeszła obok pokoju Andyego, czując potrzebę wtargnięcia do jego tymczasowego azylu i dokończenia tego co zaszło w windzie. Jednak opamiętała się i stanęła na przeciwko pomieszczenia, które mieściło się po przeciwnej stronie drzwi czarnowłosego. Przejechała kartą po czytniku, po czym lampka przy nim zaświeciła się na zielono, weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Oparła się o nie plecami i zjechała w dół, siadając na podłodze. Podkuliła swoje nogi, objęła je ramionami, poczuła jak łzy powoli płyną z jej oczu.
Miała ogromny mętlik w głowie.
To co się przed chwila stało, nie powinno do tego dojść, wiedziała o tym, nie powinna do tego dopuścić. Straciła swoim rodziców, nie miała już nikogo, ci mężczyźni dawali jej namiastkę normalności, dawali jej przyjaźń i schronienie, on jej to wszystko dawał, opiekował się nią.
Wiedziała, że nie sprowokowała tego co się stało, ale także nic nie zrobiła, aby temu zapobiec, mogła się odsunąć.
Nie mogła także sobie zaprzeczać, podobało jej się to. Lekkie, delikatne muśnięcie warg, komponujące się z ledwo wyczuwalnym zimnem jego kolczyka, które poczuła i ten zapach, jego zapach. Sprawiało, że gdy znów o tym pomyślała, czuła jak jej żołądek przewraca się, a serce bije mocniej.
To co się przed chwila stało, nie powinno do tego dojść, wiedziała o tym, nie powinna do tego dopuścić. Straciła swoim rodziców, nie miała już nikogo, ci mężczyźni dawali jej namiastkę normalności, dawali jej przyjaźń i schronienie, on jej to wszystko dawał, opiekował się nią.
Wiedziała, że nie sprowokowała tego co się stało, ale także nic nie zrobiła, aby temu zapobiec, mogła się odsunąć.
Nie mogła także sobie zaprzeczać, podobało jej się to. Lekkie, delikatne muśnięcie warg, komponujące się z ledwo wyczuwalnym zimnem jego kolczyka, które poczuła i ten zapach, jego zapach. Sprawiało, że gdy znów o tym pomyślała, czuła jak jej żołądek przewraca się, a serce bije mocniej.
Łzy płynęły po jej policzkach rozmazując lekki makijaż, który wykonała rano.
Nie chciała, ich stracić, nie chciała jego stracić.
Nie chciała, ich stracić, nie chciała jego stracić.
Na domiar złego, nie wiedziała dlaczego tak reaguje na dotyk Andyego, dlaczego tak poczuła się w windzie, dlaczego do tego doszło. Miała ogromny mętlik w głowie.
Nagle usłyszała lekki, lecz donośny huk za ścianą, jakby coś w nią uderzyło, spojrzała w stronę dźwięku
- Kurwa, ty cholerny idioto. - stłumiony głos Andyego, dobiegł do niej zza ściany.
Kolejny huk i siarczyste " fuck ", a później nastąpiła głucha cicha.
Podniosła się, już nie łkając, zwyczajnie chyba nie miała już czym. Położyła swoje zmęczone ciało na łóżku, opatuliła się kocem, po chwili zasnęła.
(...)
No i mamy rozdział 9 XD.
Miał być wczoraj, ale jestem strasznie zabiegana od początku tego tygodnia itp XD.
Dziękuję za wszystkie komentarze <3
Jeżeli jest ktoś fanem Simple Plan, to mam do sprzedania płytę, o tu
Podobało się? Zostaw komentarz.
Łe, już myślałam, że Amanda będzie spać z Ashley'em i Andy będzie co noc ich odwiedzać, żeby Ash się do niej nie dobierał, a tutaj nic :(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i czekam na next :3
Take care,
Rebel Yell
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAndy ją pocałował - no nieźle.
Pozdrawiam i czekam na next <3